Niektórzy już po wakacjach, niektórzy dopiero się
przygotowują. Bycie członkiem Unii Europejskiej w znakomity sposób ułatwiło nam
podróże. Na terenie Unii już nie potrzebujemy paszportu, nie trzeba mieć
znajomości, oczekiwać w długich kolejkach. Jedno jednak pozostaje niezmienne,
za granicą nie możemy płacić w złotówkach. Gdzie więc najkorzystniej zamienić
polską walutę na inną?
W XXI wielu istnieje szereg sposobów na wymianę walut.
Po pierwsze: w kantorze.
Sposób powszechnie znany, sprawdzony. Udajemy się ze
złotówkami do kantoru i zamieniamy na walutę. Plusem jest prostota. Wiemy gdzie
są zlokalizowane kantory, stajemy twarzą w twarz z kasjerem i dokonujemy
transakcji. Wcześniej na wyświetlaczu widzimy kursy. Nieraz możemy natychmiast
negocjować cenę. Kilka minut i jesteśmy z wypchanym portfelem gotowi do drogi.
Minusem jest duża zmienność kursów. By wybrać najkorzystniejszy powinniśmy
„odwiedzić” kilka kantorów – choć nie ma pewności, że gdy po kilku godzinach
poszukiwań wrócimy do pierwszego kantoru to kurs będzie taki sam.
Po drugie: w banku.
Tak, waluty możemy
kupić w banku. Plusem jest duża wiara klientów, że w banku „nas na pewno nie oszukają”.
Ma to sens, kto z nas zna podstawowe zabezpieczenia walut, które używa kilka
raz w życiu? Albo widzi je pierwszy raz?
Pamiętajmy, że banki to instytucje zaufania publicznego. Tu również możemy się
nachodzić by wybrać najkorzystniejsze kursy. Można to też zrobić na skróty.
„Wchodzimy na strony internetowe” gdzie wszystkie kursy bankowe są podawane.
Po trzecie: w kantorze internetowym.
Od kilku lat powstała cała rzesza kantorów w internecie.
Trudno je już nawet zliczyć. W tym systemie możemy liczyć na najniższe kursy.
Wszystko działa szybko. Możemy negocjować kursy. Ale uwaga: musimy posiadać
własne konto złotówkowe i walutowe, na które to konto wpłyną pieniądze po
wymianie. Mogą nas spotkać niespodzianki. Bank może pobrać prowizję za przelew,
bank może pobrać opłatę za prowadzenie rachunku. W niektórych przypadkach
kłopotliwe jest już samo założenie konta – bo trzeba iść do placówki banku lub czekać
na kuriera z umową. A klient internetowy jest niecierpliwy… Niedawno mojego
kolegę spotkała niemiła niespodzianka. Założył konto walutowe w banku, gdy
jednak chciał wpłacić walutę, okazało się, że … nie może, bo bank nie prowadzi
obsługi kasowej w danej walucie! W sumie stwierdził, że to i tak dobrze,
ponieważ nie może wpłacić gotówki, gorzej by było jeśli miałby walutę na koncie
i nie mógł wypłacić. Po kilku godzinach wytłumaczyłem mu, że niestety tak jest
i w tym banku nie mógłby wypłacić tych pieniędzy w walucie.
Po czwarte: nie wymieniaj.
Część z Polaków nie wymienia waluty. Zabiera ze sobą karty
płatnicze i kredytowe. W danym kraju płatności dokonuje kartą i wówczas systemy
płatnicze i jego bank rozliczają transakcje. Można też dokonać wypłaty lokalnej
waluty w bankomacie. Plusem jest wielka prostota. Nie robimy nic, po prostu
jedziemy. Minusem – nie wiemy tak naprawdę po jakim kursie konsumujemy za
granicą. Nie ma pewności kiedy nastąpi rozliczenie. Nie wszędzie można płacić
kartą.
Po piąte: wymieniaj walutę w kraju w którym będziesz
przebywać.
Ci którzy często podróżują mają zawsze najważniejszą walutę
świata – dolara amerykańskiego. Prawie we wszystkich krajach jest to waluta
akceptowalna lub wymienialna. Czyli możemy płacić w dolarach lub wymieniać je
na miejscu. Ta metoda może okazać się ryzykowna, nie mamy pewności co do kursu.
Istnieje większe ryzyko oszustwa.
Nie ma idealnej metody na wymianę waluty. Jedna część to
ekonomia, ale druga to bezpieczeństwo. Z walutami jest tak jak z inwestycjami
„nie wkładamy wszystkiego do jednego worka”. Moim zdaniem metoda mieszana jest
najskuteczniejsza. Tu przypominają mi
się słowa kuzyna kierowcy TIR-a. „Jak jadę na „Maskwu” to zabieram dolary, euro
i ruble. W różnych rejonach akceptowalne są różne waluty”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz