poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wielkie przetasowania wśród pośredników kredytowych.

Związek Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF) opublikował dane dotyczące wolumenu sprzedaży kredytów hipotecznych w których uczestniczyły firmy pośrednictwa kredytowego. (Poza ZFDK są też inne organizacje zrzeszające pośredników kredytowych np.  Związek Niezależnych Doradców kredytowych.)

ZFDF zrzesza  firmy pośredniczące w kredytach: Open Finance, Expander, Notus, Aspiro, Gold Finance, Doradcy24, Idea Expert, Home Broker, Bankier.
II kwartał 2015 okazał się bardzo dobrym czasem dla kredytów hipotecznych. Wszystkie firmy osiągnęły wzrost sprzedaży – średni o 14%. Nie wszystkim szło jednak równie dobrze. Minimalne wzrosty odnotowały Open Finance razem z Home Brokerem – tylko 7% oraz Notus – tylko 8%. To bardzo mało – ciekawe czy to oznacza zmierzch dominacji  tych firm? A przecież ciągle powiększają sieci sprzedaży. Firmy te nie podają szczegółowych raportów ale poczta pantoflowa działa i można stwierdzić, że niektórzy pośrednicy sprzedają coraz mniej licząc wolumen sprzedaży na doradcę…
Nie to jednak przykuło moją uwagę. Do tej pory wydawało się, że w Polsce rynek jest już ustawiony: są trzy duże firmy Open Finance, Expander oraz Notus, i to one rozdają karty.  II kwartał pokazał, że to nieprawda. Okazało się że największy wzrost sprzedaży osiągnęła firma ASPIRO – skok o 32%! I tym samym wskoczyła na podium  sprzedaży kredytów hipotecznych.  Zepchnęła na 4 miejsce firmę Notus.  Coś co wydawało się być niedawno niemożliwym po prostu się stało.
Osobiście mnie to nie dziwi. Przyglądając się pracy poszczególnych pośredników i słuchając opinii klientów oraz deweloperów i biur nieruchomości tak się stać musiało. Wyrażam swoje zadowolenie, że dotąd niedoceniane  ASPIRO rozpycha się łokciami i robi przetasowania na wydawałoby się ułożonym rynku hipotek. Czekam na kolejne firmy, które zagrożą ty dużym. Im większa konkurencja tym lepiej dla klientów.
Oto wyniki sprzedaży hipotek w II kwartale 2015 wg. ZFDF:
1.       Open Finance & Home Broker  1 352 tys. zł
2.       Expander 1 129 tys. zł
3.       Aspiro 550 tys. zł
4.       Notus 517 tys. zł
5.       Gold Finance 183 tys. zł
6.       Doradcy24 43 tys. zł.


Krzysztof Rzymski - KMR

piątek, 28 sierpnia 2015

Dlaczego banki wydają decyzje negatywne.

Najczęściej spotykane przyczyny odrzucenia wniosków o kredyt hipoteczny.
Kredyt hipoteczny to duże wyzwanie zarówno dla klienta jak i banku. Ma na to wpływ zwykle bardzo wysoka kwota oraz długi okres spłaty. Bank musi mieć pewność, że klient spłaci kredyt w przyszłości. Klienci muszą być świadomi, że przez kolejne lata część pensji będzie przeznaczana miesiąc po miesiącu na spłatę kredytu na nieruchomość.
Bank szacuje możliwości płatnicze klientów na podstawie danych z przeszłości. I na podstawie danych historycznych musi określić ryzyko związane z kredytem. Należy mieć na uwadze, że dla klienta kredyt nie jest celem samym w sobie. Najważniejszy jest zakup nieruchomości, kredyt hipoteczny to tylko narzędzie do osiągnięcia celu. By móc nabyć nieruchomość klient musi otrzymać kredyt. Na podstawie moich kilkunastoletnich doświadczeń z kredytami hipotecznymi przedstawię kilka przyczyn powodujących odrzucenie przez bank wniosku o kredyt. Przedstawię to z punktu widzenia praktyka, który uczestniczył w przeprocesowaniu kilku tysięcy wniosków kredytowych.   
Niestabilność dochodów.
By oszacować zdolność płatniczą banki oczekują od klientów informacji o średnim dochodzie z 3, 6 lub 12 miesięcy. Mamy klienta A i B. Obaj średnio zarabiają po 3 tys. miesięcznie. Ale jest różnica: klient A ma stały miesięczny dochód  wysokości 3 tys. zł. Natomiast klient B ma stałą pensję w wysokości  1 000zł, dwa razy do roku otrzymuje nagrody  w wysokości raz 10 tys. zł i drugi raz 14 tys. zł. Klient A i B średnio miesięcznie zarabiają tyle samo, jednak klient B szanse na kredyt ma wątpliwe. Przypominam, że raty kredyt należy spłacić regularnie co miesiąc.
Niestabilność  zatrudnienia.
Tu możemy wyróżnić dwie kwestie. Po pierwsze w jakiej formie jest zatrudnienie. Po drugie w jakich firmach jesteśmy zatrudnieni. Najmilej widzianą formą zatrudnienia jest umowa na czas nieokreślony na pełen etat. Wszelkie niepełne etaty wzbudzają wśród banków zaniepokojenie. Mniej przychylnym okiem banki patrzą na umowę o pracę na czas określony. Wówczas wymagają zwykle promesy od pracodawcy o możliwości kontynuacji zatrudnienia. Ważne jest również to od kiedy trwa umowa i na jaki czas do przodu jest podpisana. Wszelkie umowy o dzieło czy na zlecenie powinny być powtarzalne zarówno w czasie jaki i wysokości i stabilności dochodów. Osoba która często zmienia formę zatrudnienia będzie miała kłopot z otrzymaniem kredytu. Bardzo ważne jest to w jakich firmach jesteśmy zatrudnieni. Najbardziej faworyzowane przez banki to firmy sektora publicznego tzw. „czerwone pieczątki”. Mniej punktów w bankach otrzymuje osoba zatrudniona w małych kilkuosobowych firmach. Częsta zmiana pracodawców to również ograniczanie możliwości otrzymania kredytu hipotecznego.
Nierzetelne informacje przedstawione we wniosku o kredyt.
Do wypełnienia formularzy należy przystąpić z dużą powagą. Najczęstszymi błędami są tzw. błędy „zapomnienia”. Część klientów zapomina o swoich innych kredytach, dzieciach czy posiadanych samochodach. Banki z roku na rok coraz dokładniej sprawdzają wnioskodawcę i możliwość zatajenia informacji w celu „podrasowania swojego wizerunku” zwykle kończy się źle.  Należy pamiętać, że składanie nieprawdziwych oświadczeń może skończyć się odpowiedzialnością karną. Jeżeli bank wykryje nieprawidłowości może wydać decyzję negatywną.
Nieprawidłowo sporządzona wycena nieruchomości.
Każdy z banków ma swoje wytyczne do sporządzania operatów szacunkowych. I tylko takie wyceny bank może uznać za prawidłowe dla potrzeb kredytowych.  Warto szukać rzeczoznawców na bieżąco współpracujących z danym bankiem.


Krzysztof Rzymski KMR

wtorek, 18 sierpnia 2015

Wakacje - czy to dobry czas na kredyt hipoteczny?



Przyjęło się w Polsce, że lato to okres wakacyjny. Ten czas kojarzy się z wypoczynkiem. Brakiem konieczności podejmowania ważnych decyzji. A może właśnie w tym czasie warto działać, gdy rynek jest uśpiony?
To, że w tym czasie wypoczywamy, spędzamy czas na urlopie jest mitem podobnym do tego, że wszyscy bawimy się na Sylwestra. W rzeczywistości większość z nas  pracuje, urlop spędza w domu lub dzieli go na taki po kilka dni, by załatwić różne życiowe sprawy.  Ale chciałbym się skupić na odpowiedzi na pytanie czy okres wakacyjny jest dobrym momentem do zaciągania kredytów hipotecznych.
Przez wiele ostatnich lat najlepszym okresem do zaciągania kredytów była wiosna oraz jesień. W tym czasie banki oferowały cały szereg promocji. A to wycena gratis, a to niższa prowizja, niższe oprocentowanie. Jednak od kilku kwartałów uległo to zmianie. Praktycznie zniknęły oferty promocyjne. Ewentualne specjalne warunki kredytów hipotecznych nie są powiązane z porą roku. Sądzę, że banki chętnie udzielają kredytów w okresie tylko dla siebie dobrym. Jeżeli w swoim portfelu wyczerpią swoje limity (wg. niektórych nabiją swoje „kabzy) to … nie dość, że rezygnują z korzystnych ofert, to jeszcze zwiększają cenę swojego kredytu. Jeden z banków już czterokrotnie podniósł cenę kredytu hipotecznego w 2014 roku. Obecnie ze względu na najniższe w historii Polski stopy procentowe kredyty hipoteczne są najtańsze od ćwierćwiecza. Można z całą stanowczością stwierdzić, że „tak tanich kredytów hipotecznych w Polce jeszcze nie było”. Ceny kredytów są niskie.
Natomiast rzeczą najistotniejszą są nieruchomości, nie kredyt. Kredyt jedynie pomaga w realizacji celu najważniejszego – zakupu wymarzonej nieruchomości. Co dzieje się z cenami w okresie wakacyjnym? Można stwierdzić, że nic. Raz troszeczkę drożej, dwa razy troszeczkę taniej. Faktem jest mniejsze zainteresowanie zakupem mieszkań. I nie mówię tu o faktycznej liczbie transakcji. Wspominam o mniejszej liczbie klientów - „potencjalnie kupujących” i odwiedzających sprzedających, biura nieruchomości czy deweloperów. W tym czasie rośnie ilość transakcji w stosunku do oglądających.
W bankach nie jest drożej, a jak z obsługą? Bankowcy to grupa która nie narzeka na płace, więc duża część z nich chętnie korzysta z wakacji i w okresie letnim przebywają na urlopie. To, że jest mniejsza liczba pracowników nie oznacza, że plany bankowców są niższe.
Podsumowując, w czasie wakacji: kredyty hipoteczne są w tej samej cenie co w innych miesiącach, obsługa w bankach jest mniejsza, klientów na rynku jest mniej, ceny nieruchomości – właściwie bez zmian. Czy warto ten czas wykorzystać do zakupu nieruchomości z korzystnym kredytem hipotecznym?  Z teorii ekonomii możemy się dowiedzieć o jednym z najważniejszych praw – „popytu i podaży. Mówi ono, że jeśli jest mało kupujących, a dużo sprzedających to cena powinna iść w dół. Przekładając na rynek nieruchomości: jest mniej kupujących (przecież wyjechali na wakacje) i podobna liczba sprzedających. I taka sytuacja ewidentnie sprzyja obniżaniu cen nieruchomości. Jasnym jest, że nie wszyscy sprzedający gotowi są na obniżki cen i  cały czas ulegają mitom o wielkiej wartości swoich mieszkań (sąsiad sprzedał za 5,5 tys. zł za m2,  ja kupiłem za 200 tys. zł, w remont włożyłem  50 tys. zł - nie sprzedam taniej…). W bankach mniejsza liczba klientów – czy to nie dobry czas na negocjacje cenowe?

Krzysztof Rzymski - KMR kredyty & Nieruchomości

piątek, 14 sierpnia 2015

ZBP postuluje zmiany w ustawie o pomocy dla frankowiczów



Związek Banków Polskich nie zgadza się z ustawą o pomocy dla zadłużonych w walutach. Jednak liczy na zmiany w proponowanej ustawie. Przedstawił 5 swoich postulatów.
1.     90 dni na odpowiedź z banku

Obecna ustawa wyznaczyła ten termin na 30 dni. Faktycznie wydaje się on być nierealistyczny. Przecież należy zebrać konieczną dokumentację, zrobić wycenę, przeanalizować sytuację. W pełni zgadzam się z postulatem ZBP

2.     NBP ma działać nie tylko w sytuacji kryzysowej
              Narodowy Bank Polski powinien działać nieprzerwanie, a nie tylko w czasie „kryzysu”.               
              Zupełnie techniczna sprawa nieinteresująca klientów.
3.     Rozłożenie w czasie uprawnień klientów

Sejm uchwalił, że prawo do przewalutowania mają klienci  u których LTV wynosi min. 80%. (LTV to poziom zadłużenia w stosunku do wartości nieruchomości, LTV 80% oznacza, że np. kredyt w wysokości 80 tys. zł, a wartość nieruchomości to 100 tys. zł; LTV 100% to kredyt 100 tys. i wartość nieruchomości 100 tys.; LTV  120% to kredyt w wysokości 120 tys. zł, a wartość nieruchomości to 100 tys. zł.).
Pierwotna wersja zakładała, że w pierwszej kolejności prawo do przewalutowania będą miały osoby z LTV 120%, potem 100% następnie 80%. Chodziło o rozłożenie obciążeń dla banku w czasie. Zakładano, że proces będzie trwał do 2020 roku.
W obecnej wersji nastąpi niejako kumulacja dużej ilości klientów w jednym czasie, co może przynieść duże straty bankom.

4.      Wielkość nieruchomości

ZBP chce by z dobrodziejstw ustawy mogli skorzystać klienci posiadający mniejsze nieruchomości niż uchwalił to Sejm (przyp. mieszkanie 100 m2, dom 150 m2).  Związek sugeruje by powierzchnie były mniejsze – spójne z innymi programami pomocy w nabywaniu własnego mieszkania.
No właśnie –pomagać tym, których było stać na duże lokum, czy tylko tym z małym metrażem?

5.     Kryterium dochodowe

ZBP chce by pomagać wyłącznie osobom mniej zamożnym. Bogaci sobie poradzą. Nie zgadzam się z tezą szefa ZBP p. Pietraszkiewicza, że kredyty walutowe były oferowane osobom zamożnym – czasami wręcz przeciwnie (piszę to jako praktyk).
Stajemy tu jednak przed fundamentalnym pytaniem; pomagamy wszystkim, czy tylko mniej zamożnym? Jak określić poziom zamożności, im więcej ograniczeń tym większa pomysłowość rodaków.

Krzysztof Rzymski – KMR Kredyty & Nieruchomości


czwartek, 13 sierpnia 2015

Bezpieczeństwo Twoich pieniędzy


Rzecz będzie o tym, gdzie nasze oszczędności są bezpieczne. Nie o tym gdzie mogą przynieść najwyższy zysk. 
Niestety większość Polaków nie posiada żadnych oszczędności. Jednak ci, którzy mają wolne pieniądze nie dysponują wiedzą, gdzie ich środki są bezpieczne - wręcz gdzie bezpieczeństwo jest gwarantowane.

Lokata w Banku – gwarancja zwrotu środków do 100 tys. euro (ponad 400 tys. złotych).

Nasze środki na lokacie w banku gwarantuje specjalnie do tego powołany Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). W razie upadku banku, w którym złożyliśmy środki otrzymamy z BFG maksymalnie  ok.  420 tys. złotych. Gwarancja objęte jest 100 % naszych pieniędzy. Co bardzo istotne, maksymalna kwota gwarancji dotyczy osoby a nie lokaty. Klient który ma 10 lokat po 100 tys. złotych otrzyma maksymalnie 420 tys. złotych. Gdy lokata założona jest na współwłaścicieli to każdy z nich objęty jest gwarancją po 420 tys. złotych.

Polski system bankowy jest jednym z najlepszych i stabilniejszych w Europie. Od 2000 roku nie upadł w Polsce żaden bank komercyjny (nie wliczając banków spółdzielczych). W naszym kraju upadały banki komercyjne: 1995 r. - Bank Komercyjny Poznania,  Bank Promocji Eksportu Animex i Agrobank SA, w 1996 r.  - Bydgoski Bank Budownictwa SA, a w 1999 – Savim Bank i największa upadłość 2000 r. Bank Staropolski.  

SKOK  - gwarancja do 100 tys. euro (ok. 420 tys. złotych).

Od końca 2013 roku gwarancjami BGK objęto również SKOK-i. Do niedawna SKOK-i miały swój własny system gwarantowania środków. Stwierdzono jednak, że ze względu na coraz większe wolumeny środków lokowanych w SKOK-ach należy zwiększyć ich bezpieczeństwo. Nie obyło się bez protestów i oburzenia klientów  banków i samych bankierów  –„dlaczego to my mamy odpowiadać za brak określenia właściwego ryzyka w dotychczasowej działalności SKOK”.  Niestety w lipcu 2014 roku upadł pierwszy  SKOK „Wspólnota” i rozpoczął lawinę.  Na szczęście zadziałały gwarancje BGK i pieniądze klientom są wypłacane.

Obligacje państwowe – gwarantuje rząd bez limitu.

Do niedawna obligacje państwowe były uznawane za najbezpieczniejsze miejsce lokowania pieniędzy. Niestety kryzys po 2008 roku troszeczkę zweryfikował sytuację. Okazuje się, że państwo również może zbankrutować  - daleko nie szukając – Grecja. W przypadku Polski taki scenariusz jest bardzo, bardzo mało prawdopodobny. Kilka dni temu obwieszczono historyczny sukces Polski. Po raz pierwszy nasze obligacje były wyceniane na tak niskim poziomie – 3 %. Czym niższe oprocentowanie obligacji tym poziom stabilności i bezpieczeństwa kraju wyższy. W przypadku niemieckich obligacji jest to oprocentowanie ok. 1%.

„Skarpeta” – pełna  gwarancja, sami sobie to gwarantujemy.

Osobiście nie polecam tej formy lokowania. Lecz należy pamiętać, że niektórzy są bardzo przywiązani do swoich pieniędzy i nie mają za grosz zaufania do instytucji , więc lokują u siebie. Uwaga tylko na psy czy myszy, które czasami mogą „pożreć nasze oszczędności” – znam osobiście taki przypadek, i jeszcze jeden z … kominem.

Polisa na życie – odzyskasz połowę nie więcej niż 30 tys. euro.
W przypadku polis gwarantem jest Ubezpieczeniowy fundusz Gwarancyjny (UFG). Wypłaca on maksymalnie do 50 % wartości polisy, ale nie więcej niż 30 tys. euro (ok. 130 tys. złotych).

Obligacje przedsiębiorstw – brak gwarancji.

W tym przypadku gdy zbankrutuje przedsiębiorstwo emitujące obligacje to koniec .

Parabanki – brak gwarancji.

Pomimo zapewnień właścicieli i sprzedawców w instytucjach parabankowych o ich solidności - nie ma tu gwarancji zwrotu powierzonych środków. W ostatnich kilku latach upadło lub nadal upada wiele parabanków – niestety szanse otrzymania zwrotu pieniędzy dla klientów są bardzo iluzoryczne. 

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Polacy nie mają problemu z kredytami?


Pojawiły się przecieki z raportu przeprowadzonego przez NBP i GUS. Okazuje się, że Polacy są znacznie mniej zadłużeni niż obywatele Unii Europejskiej. W Polsce kredyt posiada 37% gospodarstw domowych wobec blisko 44% w Unii. To bardzo duża różnica. Ciekawe jest też to, iż Polacy wydają na spłatę kredytu hipotecznego 14% swoich dochodów, a mieszkańcy Europy 16% wynagrodzenia. Jeszcze lepiej sprawa wygląda ze spłata wszelkich kredytów. Przeciętny Europejczyk wydaje na spłatę kredytów 14% swoich dochodów, a Polacy tylko 10%.

Statystycznie wyglądamy bardzo dobrze, rzeczywistość jest jednak taka jaką sami doświadczamy.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Doradca czy sprzedawca

Czego możesz wymagać od doradcy kredytowego.
Latem 2014 roku Związek Banków Polskich przyjął „Rekomendację dobrych praktyk dla Doradców kredytowych”.  Rekomendacja ta dotyczy tzw. pośredników doradzających przy zaciąganiu kredytów hipotecznych.  Czego więc możemy oczekiwać po pracy doradców?

Rynek Niezależnych Doradców Kredytowych rozwija się w Polsce już od ponad 10 lat. Szacuje się, że przez ręce doradców przechodzi co 4 kredyt hipoteczny. Daleko nam jeszcze do Europy gdzie z usług doradców korzysta niemal 75% klientów. Do tej pory nie było żadnych norm, procedur czy wytycznych dotyczących ich działania. Powstała właśnie Rekomendacja dotycząca dobrych praktyk, która wyprzedza regulacje rynku, którą wprowadziła Unia Europejska. Czego więc powinniśmy wymagać od Niezależnych Doradców Kredytowych?
Etyka
Doradca powinien kierować się dobrem swoich klientów. Jednakże musi w swojej pracy przestrzegać ducha i litery prawa.  Doradca musi być niezależny. Nie może mieć miejsce sytuacja, gdy doradca wskazuje jako najlepsze banki , z których ma najwyższą prowizję. Zdarza się, że doradca wskazuje jedynie ofertę banków, z którymi jest powiązany kapitałowo czy osobiście. Nie dajcie się Państwo zwieść sytuacji „tam szybko załatwię kredyt bo znam kierowniczkę Zofię”.  Kredytów hipotecznych już się „nie załatwia” tylko są one przyznawane wg. jasno określonych procedur.
Ochrona danych
Wszelkie informacje uzyskane przez doradcę podczas spotkania z klientem muszą pozostać tajemnicą na wieki. Podczas spotkania doradca powinien poinformować klienta o konieczności wyrażenia przez niego zgody na przetwarzanie danych – na piśmie. W momencie gdy klient nie wyrazi na to zgody doradca nie ma prawa kontaktować się z klientem. Jeśli Wasz doradca nie poprosił o takową zgodę to lepiej omijać go z daleka. Niedopuszczalne jest również przekazywanie danych przez telefon,  czy  e-mail w stylu: „wiesz ta Kowalska to moja klientka”.
Kompetencje doradcy
Dobry doradca powinien być: wykształcony, doświadczony i otwarty na wiedzę. Do tego zawodu nie powinni trafiać architekci, zoolodzy, technicy rolnictwa itd.  Właściwi to absolwenci wyższych uczelni ekonomicznych czy prawniczych. Osoby zorientowane w finansach, ekonomii, prawie czy rynku nieruchomości. Bezwzględnie muszą posiadać wiedzę  z szerokiego zakresu np. procesu budowlanego, sądów wieczystoksięgowych, rynku kredytów hipotecznych. Nie każdy powinien być Niezależnym Doradcą Kredytowym. Nie bójcie się  Państwo zadawać pytania swoim doradcom o kompetencje,  doświadczenia na rynku finansowym, nieruchomościowym, pytajcie o ich dotychczasowe sukcesy czy dokonania. Jeżeli doradca nie przeprowadził tysięcy rozmów z klientami, nie uczestniczył w setkach składanych wniosków kredytowych to moim zdaniem nie ma prawa do używania słowa DORADCA. On się dopiero uczy … .
Zakres usługi doradcy kredytowego
Jedną z najistotniejszych spraw jest określenie wstępnej zdolności kredytowej. By ją określić doradca musi zadać co najmniej kilkanaście pytań klientowi podczas wywiadu. Jeśli Twój doradca pyta tylko o dochody to … podziękuj za współpracę. Doradca rzetelnie omawia proces przyznania kredytu.  Część słabych doradców obiecuje klientom bardzo krótkie terminy rozpatrywania wniosków. To wielki błąd i pułapka dla klientów. Z reguły nie ma możliwości ominięcia kolejki rozpatrywania wniosków. Cały czas mam w głowie teksty typu: „w tym banku mam chody’, „znam tam doradcę zrobi wniosek błyskawicznie”, „jesteśmy ogólnopolska firmą doradczą mamy pierwszeństwo” – między bajki można to włożyć.

Dobrze, że rekomendacja się pojawiła mimo, że ma szereg niedociągnięć. Mam nadzieję, że rynek Niezależnego Doradztwa Kredytowego  wejdzie w fazę dojrzałości i na rynku prym będą wiedli rzeczywiście najlepsi, najbardziej kompetentni doradcy.  Jak znaleźć kompetentnego doradcę? – pytajcie znajomych – rekomendacja zawsze jest najtrafniejsza. 

Wakcje czy to dobry czas na kredyt hipoteczny.



Przyjęło się w Polsce, że lato to okres wakacyjny. Ten czas kojarzy się z wypoczynkiem. Brakiem konieczności podejmowania ważnych decyzji. A może właśnie w tym czasie warto działać, gdy rynek jest uśpiony?
To, że w tym czasie wypoczywamy, spędzamy czas na urlopie jest mitem podobnym do tego, że wszyscy bawimy się na Sylwestra. W rzeczywistości większość z nas  pracuje, urlop spędza w domu lub dzieli go na taki po kilka dni, by załatwić różne życiowe sprawy.  Ale chciałbym się skupić na odpowiedzi na pytanie czy okres wakacyjny jest dobrym momentem do zaciągania kredytów hipotecznych.
Przez wiele ostatnich lat najlepszym okresem do zaciągania kredytów była wiosna oraz jesień. W tym czasie banki oferowały cały szereg promocji. A to wycena gratis, a to niższa prowizja, niższe oprocentowanie. Jednak od kilku kwartałów uległo to zmianie. Praktycznie zniknęły oferty promocyjne. Ewentualne specjalne warunki kredytów hipotecznych nie są powiązane z porą roku. Sądzę, że banki chętnie udzielają kredytów w okresie tylko dla siebie dobrym. Jeżeli w swoim portfelu wyczerpią swoje limity (wg. niektórych nabiją swoje „kabzy) to … nie dość, że rezygnują z korzystnych ofert, to jeszcze zwiększają cenę swojego kredytu. Jeden z banków już czterokrotnie podniósł cenę kredytu hipotecznego w 2014 roku. Obecnie ze względu na najniższe w historii Polski stopy procentowe kredyty hipoteczne są najtańsze od ćwierćwiecza. Można z całą stanowczością stwierdzić, że „tak tanich kredytów hipotecznych w Polce jeszcze nie było”. Ceny kredytów są niskie.
Natomiast rzeczą najistotniejszą są nieruchomości, nie kredyt. Kredyt jedynie pomaga w realizacji celu najważniejszego – zakupu wymarzonej nieruchomości. Co dzieje się z cenami w okresie wakacyjnym? Można stwierdzić, że nic. Raz troszeczkę drożej, dwa razy troszeczkę taniej. Faktem jest mniejsze zainteresowanie zakupem mieszkań. I nie mówię tu o faktycznej liczbie transakcji. Wspominam o mniejszej liczbie klientów - „potencjalnie kupujących” i odwiedzających sprzedających, biura nieruchomości czy deweloperów. W tym czasie rośnie ilość transakcji w stosunku do oglądających.
W bankach nie jest drożej, a jak z obsługą? Bankowcy to grupa która nie narzeka na płace, więc duża część z nich chętnie korzysta z wakacji i w okresie letnim przebywają na urlopie. To, że jest mniejsza liczba pracowników nie oznacza, że plany bankowców są niższe.
Podsumowując, w czasie wakacji: kredyty hipoteczne są w tej samej cenie co w innych miesiącach, obsługa w bankach jest mniejsza, klientów na rynku jest mniej, ceny nieruchomości – właściwie bez zmian. Czy warto ten czas wykorzystać do zakupu nieruchomości z korzystnym kredytem hipotecznym?  Z teorii ekonomii możemy się dowiedzieć o jednym z najważniejszych praw – „popytu i podaży. Mówi ono, że jeśli jest mało kupujących, a dużo sprzedających to cena powinna iść w dół. Przekładając na rynek nieruchomości: jest mniej kupujących (przecież wyjechali na wakacje) i podobna liczba sprzedających. I taka sytuacja ewidentnie sprzyja obniżaniu cen nieruchomości. Jasnym jest, że nie wszyscy sprzedający gotowi są na obniżki cen i  cały czas ulegają mitom o wielkiej wartości swoich mieszkań (sąsiad sprzedał za 5,5 tys. zł za m2,  ja kupiłem za 200 tys. zł, w remont włożyłem  50 tys. zł - nie sprzedam taniej…). W bankach mniejsza liczba klientów – czy to nie dobry czas na negocjacje cenowe?

Krzysztof Rzymski